poniedziałek, 1 sierpnia 2016

BTS TaeGi - Nowy nauczyciel część 2


Witam słonka <3

Przychodzę z one shotem dla A.R.M.Y.
Bardzo, bardzo, bardzo przepraszam, że tak na niego długo czekałaś :(
Nie miałam kompletnie pomysłu na niego, więc postanowiłam zrobić drugą część "Nowy nauczyciel".
Mam nadzieję, że nie będzie ci to zbytnio przeszkadzało :/
Wplątałem tutaj również Vkooki, ponieważ z tego, co pamiętam to je lubisz :D 
Taka rekompensata od mnie :) 
Pojawia się też tu mój dziwny humor, więc może być do dziwne.
A jeśli chodzi o reakcje, to dodam ją również dziś, bo muszę ją tylko sprawdzić :)
Miłego czytania:*


Cały czas pamiętam ten dzień z Panem YoonGim. Kiedy widzę go na korytarzu, czy po prostu mam z nim lekcję, czuję się nieswojo. Co prawa jego uroda jest cholernie doskonała, ale to nie zmienia faktu, że jest moim nauczycielem. Mógłbym pójść do dyrektora, albo powiedzieć to moim rodzicom, ale nie chcę, żeby miał on problemy. W sumie to sam nie wiem, dlaczego nie chcę, żeby wyleciał z tej szkoły.  Na lekcjach puszcza mi potajemnie oczka. Z ostatniej kartkówki dostałem szóstkę mimo, że nic nie zrobiłem. Czuję się dziwne, ponieważ wszyscy zakuwają nie raz godzinami, żeby mieć wzorową ocenę, a ja? Ja siedzę na komputerze i nic nie robię, a potem dostaję szóstkę. A nie przepraszam, ja robię jednak bardzo dużo. Pod biurkiem obciągam Minowi. Nie mam pojęcia, dlaczego się na to zgodziłem. Przecież to chory układ. Gdyby się ktoś o nas dowiedział, bylibyśmy skończeni, do końca życia, albo życia w tej szkole.


Szedłem powolnym krokiem ulicą Seulu i rozmawiałem przez telefon wraz z Jungkookiem. Były wakacje, a ten gada mi teraz cały czas o Jiminie i o tym jaki to ta wiewióra ma super tyłek. Dlaczego to dziecko jest, aż tak nie wyrzyte? Przecież on nawet by komara zaliczył...Jak ja się jeszcze przed nim bronię to nie wiem. A najgorsze jest to, że on chodzi teraz codziennie na siłownie, no i już troszkę (bardzo) przypakował. Nie, nie ja muszę go teraz jakoś unikać.
- No i miał na sobie te obcisłe spodnie, nie? Mówię ci jakbyś go zobaczył to...wybrzuszenie w gaciach na miejscu - powiedział brunet z rozanielonym głosem - Muszę go w roku szkolnym jakoś do kibla zaciągnąć, nie? - zapytał, a ja miałem ochotę mu przywalić w twarz za takie pytanie.
- Wiesz, to by już był gwałt i mógłby cię podać do dyrektora, dyrektor na policję, a policja...No ja cię w w więzieniu bynajmniej odwiedzać nie będę, Kook -  mówiłem wszystko bardzo dosadnie, ponieważ nie chciałem już, użerać się z zboczonym Jeonem.
- Po pierwsze jak ty kuźwa śmiesz do mnie mówić "Kook"?! Dobrze wiesz, że nienawidzę jak ktoś mnie tak nazywa. Po drugie Czy ty mi się sprzeciwiłeś? Miałeś powiedzieć "Tak, Jungkook to cudowny plan! Już nie mogę odczekać się września!". Po trzecie niech ja cię tylko znajdę. Do października na dupie nie usiądziesz, już ja o to zadbam. Gdzie jesteś?
No teraz to on mnie przestraszył chłopak. Taehyung jesteś w dupie...
- Jungkookie~ - zacząłem, ale nie danie mi było dokończyć, ponieważ głos bruneta mi przerwał.
- Nie ma Jungkookie, tylko mów gdzie jesteś - warknął do słuchawki.
- A, po co ci wiedzieć? - zapytałem.
- Mów do cholery, gdzie jesteś. I czy są tam jakieś krzaki.
- Jestem w bardzo ruchomej części Seulu, gdzie jest masa ludzi - skłamałem. Prawda była taka, że nie drodze nie było żywej duszy, ale co miałem kuźwa zrobić?!
- Jakoś nie słyszę aut - mruknął lekko zirytowany. - Dobra, co ja się męczę...Przecież w telefonie masz gps, po tym jak się ostatnio w biedronce zgubiłeś. Szykuj dupę - zaśmiał się do słuchawki i rozłączył.
- Tae masz przesrane - mruknąłem cicho do siebie i zacząłem się wracać w stronę domu.
Przyśpieszyłem kroku, chcąc być tam jak najszybciej.
- Taehyung! - usłyszałem swoje imię i zacząłem się rozglądać. Oczywiste było, że osobą, która to powiedziała był Kook, ponieważ poznałem jego głos. Jednak chłopaka nigdzie nie zobaczyłem, więc zacząłem iść dalej - No kuźwa stój żeś w miejscu, bo zapierdzielasz na tej mapce jakbyś miał motorek w dupie! - ponownie usłyszałem jego głos, a tym razem nawet go zobaczyłem - No nareszcie stoisz! - machnął ręką i zaczął biec w moją stronę. Wiedziałem, że teraz mi nie odpuści i muszę biec ile sił w nogach do domu - No znów zapierdzielasz!  - nie przejmowałem się jego słowami i skupiłem swoją myśl na kwiatkach, tylko żeby nie myśleć o złym ciastku. Jednak zapomniałem, że na siłowi jest też takie urządzenie jak bieżnia, na której ćwiczy Jungkook, więc teraz biega jak torpeda. Po chwili zobaczyłem  bruneta obok mnie z telefonem w ręce - Wspólny jogging? Jestem za - zaśmiał się i patrzył przed siebie, za to ja na jego roześmianą twarz.
- Czyli, że mnie nie zgwałcisz? - zapytałem, stojąc w miejscu, a chłopak się zaśmiał.
- Tak łatwo cię nastraszyć przez telefon? - zaśmiał się pod nosem i wpadł na pomysł genialny  - Za tobą widzę piękny krzak, więc - przybliżył się do mojego ucha - możemy go dobrze wykorzystać - Ale mi serce do gardła w tym momencie podskoczyło. Dlaczego ja się tak boje tego gówniarza?!  - Jezu żartuję idioto - klepnął mnie lekko w ramię.
- Boże nie strasz mnieeee! - wykrzyczałem i zacząłem bić go pięściami w klatkę piersiową, ale nic to nie dawało, ponieważ brunet nie miał, żadnych obrażeń ciała. - I przestań do mnie gadać tak zboczone rzeczyyyy!
- Za to mnie uwielbiasz - szepnął i przytulił do siebie - A, ja cię uwielbiam za tą głupotę.
- Kook jesteś idiotą! - krzyknąłem, a po chwili zdałem sobie sprawę z dwóch rzeczy. Zasłoniłem usta dłonią i patrzyłem na twarz wyższego kolegi. - Znaczy nie...To n-nie tak! - zacząłem machać rękami.
- Kuźwa teraz za tego "Kooka" i ''idiotę" to ci nie daruję. Idziemy w krzaki i to już - złapał mnie za ramię i ciągnął w kierunku rośliny, za to ja próbowałem się jakoś wyrwać, ale ta menda ma za dużo siły. Po kilkunastu próbach mi się udało i biegłem w kierunku domu.
- Tae nie ma twojej mamy, a patrz, co ja mam~ - zaśmiał się i zaczął wymachiwać mi kluczykami od mojego domu.
- Mam cię w dupie! Mama na stówę jest w domu! - krzyknąłem i biegłem dalej.
-  W dupie to dopiero mnie będziesz miał i w to nie wątpię - powiedział tuż obok mnie. No tak
zapomniałem, że on biega jak torpeda... - No, a teraz idziemy do ciebie, ponieważ to ja mam kluczę - podszedł bliżej i mnie podniósł - Ale ty teraz lekki jesteś - klepnął mnie lekko w pośladek.
- Jeon Jungkook! - krzyknąłem.
- No tak to będziesz krzyczał, ale wolę, żeby to było już u ciebie w domu.
- Nienawidzę cię...
- Ty mnie kochasz 


Na szczęście Jungkook tylko żartował z tym gwałtem, ponieważ, kiedy już byliśmy u mnie w domu, powiedział, że mam wybrać jakiś film i go obejrzymy razem, a on zamówi pizze. Zdecydowałem się wziąć horror, żeby mu pokazać, że nie boję się niczego, ale nie poszło to po mojej myśli...Przez cały seans byłem przytulony do Jeona i w połowie już usiadłem mu na kolanach...Ale czy to moja wina, że ta babka była zbyt straszna?! Jungkook cały czas się ze mnie śmiał, za co dostawał od mnie w tył głowy, za to ja dostawałem lekkie klepnięcie w udo, co miało być dla mnie ostrzeżeniem...Ale czy to moja wina, że ta baba była, aż tak przerażająca?! Czy to moja wina, że ja w ogóle wybrałem ten film?! Oczywiście, że nie moja tylko Kooka!
Cholera...mam nadzieję, że on nie czyta mi w myślach z tego kibla, bo jak tak, to dowie się, że powiedziałem na niego "kook"...Udaję, że śpię i mam cały świat w dupie!


Mama wysłała mnie na zakupy, żebym kupił jej jakiś koncentrat pomidorowy. Czy ja wyglądam na lokaja? No ja też sądzę, że nie. Ale no cóż miałem zrobić? Jak bym jej się sprzeciwił to jeszcze bym nową patelnię musiał kupić, ponieważ stara wylądowałaby na moim łbie. No i oczywiście jeśli miałbym młodsze rodzeństwo to oni, by teraz zmierzali w stronę biedry, a nie ja. Ja powinienem był grać teraz w FIFE!

Wszedłem przez duże, szklane drzwi do wnętrza sklepu. Na pierwszym planie były starsze panie, które mnie popychały w jedną i drugą stronę, a same biegły w nie znanym mi kierunku.
- Był tu jakiś terrorysta? - zapytałem sam siebie pod nosem.
Starałem się przedrzeć przez tłum rozkapryszonych staruszek, co mi po dłuższym czasie się udało. Czuję, że mam na sobie masę siniaków, ale czego się nie robi dla koncentratu pomidorowego dla naszej mamusi? Dobra, ja to robię tylko i wyłącznie, dla chronienia mojej głowy, co udawało mi się przez te siedemnaście lat. Dopiero teraz zauważyłem gazetki biedronki i automatycznie powróciła mi pewna piosenka...Pozwólcie, że zacytuje "Biedronka, codziennie niskie ceny!", dziękuję.
Rozglądałem się za pożądanym przedmiotem, ale nigdzie go nie widziałem, aish. Może już kupię tą patelnię i wrócę do domu? Dobra jestem prawdziwym mężczyzną, a prawdziwi mężczyźni niczego się nie boją.
O FUCK YOONGI TAM STOI!
Jestem prawdziwą babą, prawdziwa baba wszystkiego się boi! Uciekam, adidos!
 Schowałem się za jedną z półek, a starsza pani popatrzyła się na mnie chwilę dziwnym wzrokiem, a po chwili przytuliła z piskiem.
- Taehyung~! - krzyknęła i dusiła mnie cały czas. I wiecie, co było najgorsze? Nie, nie to, że już nie miałem, czym oddychać, to jakoś przeżyję, ale, co innego. Imię tego problemu to Min YoonGi, który teraz kroczył w moją stronę, a w jego koszyku mogłem dostrzec...koncentrat!
- Taehyung? - zapytał stojąc naprzeciwko mnie
- Nie wróżka zębuszka kuźwa.
 - Tak - odparłem, a pani się od mnie odczepiła i dopiero teraz zobaczyłem, że to moja babcia...Jaki ja jestem ślepy i głupi...
- Ja już idę. Wpadnij w niedzielę na rosołek, dobrze? - zapytała, tarmosząc moje policzki, a Suga zatkał usta ręką, żeby nie wybuchnąć śmiechem.
- Oczywiście babciu - wydusiłem, ponieważ już na prawdę nie miałem tlenu w płucach.
Staruszka ucałowała jeszcze mój policzek i odeszła. Za to ja...już byłem odwrócony plecami do Mina i pewnie kroczyłem przed siebie.
- Ejj~ - zatrzymał mnie szarowłosy za ramię - Nie uciekaj - uśmiechnął się do mnie - Miło zobaczyć cię też poza szkołą.
- Ehe - pokiwałem twierdząco głową.
- Dasz się dziś wyrwać do kina? - zapytał, przechylając lekko głowę na bok. O nie, nie przekupisz mnie kuźwa aegyo!
- Ja dziś n-nie - nie jąkać się pipo! - Idę do Jungkooka - skłamałem i teraz tylko modliłem się do Boga, żeby on w to uwierzył.
- A on nie wyjechał na wakacje? - zdziwił się i podniósł jedną brew do góry.
- Nie, nie - zacząłem machać przecząco rękoma i myślałem nad kolejnym kłamstwem. Tylko takim, żeby go zatkało i dał mi spokój. Kuźwa mam... - Po resztą jestem z Kookiem w związku - powiedziałem dumnie.
- Jesteśmy razem? - usłyszałem z tyłu znajomy głos - Serio? I teraz mi to mówisz? Nie no wiesz, chętnie tylko ja lecę na Jimina. Też masz fajną dupę, ale no...sorry Taehyung - odwróciłem się i zobaczyłem Kooka. - Ja mam przesrane i ty też Jungkook...
- Czyli nie jesteście razem? - zapytał YoonGi i popatrzył na Jeona, żeby to on mu odpowiedział.
- Nie, nie, nie jesteśmy. Chyba mu się coś po wczoraj ubzdurało - zaśmiał się, a ja popatrzyłem na niego groźnym wzrokiem.
- W takim razie idziesz dziś ze mną do kina - powiedział Min i tym razem popatrzył na mnie - Przyjadę po ciebie o osiemnastej - obdarzył mnie ostatnim uśmiechem i odszedł. Oczywiście nie obyło się bez klepnięcia w tyłek.
- Jungkookie~! - obejrzałem się za siebie i wygiąłem w bardzo dziwną i niebezpieczną pozycję, tylko po to, żeby biegnący Jimin mnie nie potrącił. - Tęskniłem~ - zamruczał i wtulił się w Jeona, a ja patrzyłem na to z grymasem na twarzy.
- Jimiś - wtulił swoją twarz w jego rude włosy, a mnie, aż żołądek ścisnął. Poczułem się troszkę zazdrosny, ponieważ znam się z nim już tyle lat i cały czas poświęcał mi, a teraz...Jezus. - Jimiś chodź na kawkę - wymruczał i spojrzał w jego oczy.
- Jungkook, ale ja też tu jeszcze kuźwa jestem...
 - Oczywiście Kookiś - musnął jego usta, po czym odeszli, a Jungkook się nawet ze mną nie pożegnał. I na dodatek on może do niego mówić "Kook", a ja nie?! Pfff...
Postanowiłem poszukać jeszcze tego koncentratu i wiecie, co zobaczyłem? K O N C E N T R A T... Jestem w niebie...
Ruszyłem z wcześniej powiedzianym produktem do kasy i zapłaciłem za niego odpowiednią sumę pieniędzy.


Po zakupach i jakże "miłym" spotkaniu poszedłem do siebie na górę. Rzuciłem się na łóżko i wpatrywałem w swój sufit. Pamiętałem o tym, że mam spotkać się dziś z YoonGim, ale mam to póki, co gdzieś. Cały czas myślałem o tym jak potraktował mnie Jeon. Poczułem wibracje w swojej komórce, więc szybko ją odblokowałem.

Jungkook: Taehyung jesteś zły?
Jungkook: Taehyung jesteś zły, czy sobie robisz jaja?

Nie odpiszę mu za nic. Niech się martwi, albo idzie do Parka. 

Jungkook: To nie jest śmieszne...Czyżbyś był zazdrosny? *podnosi brew do góry*
Taehyung: NIE JESTEM ZAZDROSNY I SPADAJ Z MOJEGO ŻYCIA, OK?!

Jak on śmie jeszcze tak pisać?! Niech spada...

Jungkook: Ojj...Komuś hormonki buzują xd Nie pozbędziesz się mnie tak łatwo, kochaniutki :* No i nie masz podstaw, żeby być zazdrosnym o Jimina...No może o jego dupę, ale cii xd

Taehung: Weź się usuń z tego świata, dobrze? Nie jestem zazdrosny. Nie mów do mnie "kochaniutki" i odwal się raz na zawsze.

Jungkook: Kropka nienawiści mam się bać? xd Ty na prawdę jesteś zazdrosny :D Nie wierzę...Aż tak na ciebie działam? Masz ze mną sny, kochanie? xd

Taehyung: Możesz przestać?

Jungkook: Mam do ciebie przyjść, bo widzę, że jest na prawdę źle

Taehyung: Nie pokazuj mi się najlepiej na oczy, czaisz, czy mam przeliterować? N I E   P O K A Z U J   M I   S I Ę   N A    O C Z Y.

Jungkook: Pyskaty się zrobiłeś...Trzeba by cię wyszkolić *mina pedofila*

Użytkownik Jungkook został zablokowany na dwa dni.

Teraz będę miał spokój...
Byłem już po prysznicu i zrobiłem sobie lekki makijaż. Teraz zostało mi się tylko ubrać. Wybrałem czarne rurki, które były poprzedzierane na kolanach, szarą bluzkę i czerwono-czarną koszulę w kratę. Spojrzałem w swoje odbicie i uśmiechnąłem się pod nosem. Usłyszałem jak ktoś do mnie dzwoni. Zerknąłem na wyświetlacz i przeczytałem "zastrzeżony". Nacisnąłem zieloną słuchawkę i przyłożyłem do ucha. 
- Halo? - zapytałem.
- Halo?! Weź ty się! Kuźwa blokujesz mnie na dwa dni i myślisz, że fajny jesteś?! Ja w gacie sram, czy ci nic nie jest, a ty co?! - wykrzyczał zdenerwowany Jeon. 
- Odwal się, proszę cię bardzo - powiedziałem z zamkniętymi oczami. 
- Nie, nie odwale się! Idę do ciebie już mam dorobione klucze, więc szykuj się na tresurę.
- Idź sobie do Jimina, a mnie zostaw w świętym spokoju! 
- Taehyung...
- Nie odzywaj się do mnie!
Krzyknąłem i zablokowałem numer. Usłyszałem jak ktoś trąbi samochodem i okazał to się Min. Zbiegłem na dół i pokierowałem się w  stronę auta. 
- Hej - przywitałem się. 
- Cześć - obdarzył mnie jednym z najpiękniejszych uśmiechów. - Jak minął dzień? - zapytał i odpalił samochód.
- Całkiem dobrze - skłamałem.  - A tobie?
- Mi również...a jest jeszcze lepszy, bo jesteś obok - powiedział i przybliżył się do mojego ucha. - Ciesze się, że nie jesteś z Jungkookiem, bo możesz być teraz ze mną - szepnął i polizał moją małżowinę. Robił to nie raz, więc nie poczułem się jakoś zawstydzony, czy coś, ale było mi inaczej. - Taehyung chciałbyś zostać moim chłopakiem? - wypalił nagle, a ja spaliłem buraka, odwracając głowę w stronę szyby i udawałem, że przyglądam się koszowi na śmieci.
- J-ja...YoonGi ja nie wiem - spuściłem głowę, czując wielkie zażenowanie zaistniałą sytuacją. Co ja miałem mu powiedzieć? Min YoonGi śnię o tobie nocami i chcę, żebyś był przy mnie? No jakoś średnio to widzę. - Czuję coś do ciebie, ale nie wiem, czy to wyjdzie - popatrzyłem się na niego i kontynuowałem moją wypowiedź -  Przecież ty jesteś nauczycielem, ja uczniem i jak ktoś się o nas dowie to  będziemy mieli...- nie danie było mi dokończyć, ponieważ usta Sugi, przywarły do moich własnych. A to skurczybyk, uciszyć mnie chcę.
- Jeśli się kochamy to nic nie może być przeszkodą - powiedział szeptem, opierając czoło o moje własne, patrząc prosto w moje oczy. - Ja cię kocham już nie wiem jaki kawał czasu, ale nigdy tego nie powiedziałem, ponieważ bałem się twojej reakcji - przyznał, przymykając oczy.
- Propozycja bycia twoim chłopakiem jest nadal aktualna? Jeśli tak to ja się zgłaszam - uśmiechnąłem się do starszego, a ten otworzył oczy i odwzajemnił gest.
- Jest - szepnął i musnął moje wargi.
- Kocham cię - szepnąłem i przytuliłem się do niego.
- Ja ciebie też - gładził moje włosy.
Tak wspaniałą chwilę musiało coś przerwać. Usłyszałem dzwonek swojego telefonu i odebrałem bez zastanowienia.
- Tak? - zacząłem rozmowę.
- Taehyung, jak mnie jeszcze raz zablokujesz, to ci nie wiem, co kuźwa zrobię! - poznałem głos Kooka i cicho westchnąłem.
- Ile masz jeszcze numerów - zapytałem z czystej ciekawości.
- Dziesięć komórek i trzy razy tyle kart z numerami - powiedział dumnie do słuchawki, a ja szepnąłem cicho "Jacież pierdzielesz".
- Nie mogę rozmawiać - wypaliłem nagle.
- Nie interesuje mnie to! Masz mi poświęcić to pięć minut, bo nie ręczę za swoje ręce! Jutro masz się ze mną spotkać. Nie wychodź nigdzie jutrzejszego dnia z domu, bo do ciebie przyjdę. - rozłączył się, a ja nie wierzyłem w mojego kumpla.
- Kto to? - zapytał Min.
- Jungkook - westchnąłem.
- No to masz przesrane - zaśmiał się i zaczął jechać samochodem do kina.
- Dzięki kuźwa wiesz! Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo mi pomagasz...Profesorek za pięć groszy, się znalazł...

Wieczór w kinie był zdecydowanie dobrym pomysłem. Mogłem dzięki temu zapomnieć o kłótni pomiędzy mną, a Jungkookiem. Min był zupełnie inny, niż w szkole. Czułem się naprawdę kochany, przez chłopaka, który wywrócił moje życie do góry nogami. Dzięki niemu poczułem się jak w innym świecie, a może i nawet raju? No jeśli mam położoną głowę na ramieniu Sugi, co jakiś czas dostaję od niego buziaki i oglądam świetny film, więc to musi być raj! Przynajmniej dla mnie.
- Kochanie? - szepnął starszy i spojrzał na V, który podniósł swój wzrok na niego.
- Tak? - również powiedział szeptem, ponieważ nie chciał być egoistą i przerywać innym oglądanie komedii romantycznej.
- Wiesz, że za dwa dni koniec wakacji? I wiesz, co ja zrobię w pierwszy tydzień szkoły? Nie? Uczynię wam karkóweczkę, więc radzę ci się pouczyć, bo chcę zobaczyć, co umiesz - puścił w jego stronę buziaka i uśmiechnięty oglądał dalej film. Za to młodszemu odechciało się wszystkiego. Patrzył dalej na chłopaka z nie dowierzaniem, ale po chwili sobie odpuścił.
- Widać jak mnie kochasz - szepnął i skrzyżował ręce na klatce piersiowej.
- Bardzo cię kocham - ucałował jego skroń - Ale ta wiedza ci się przyda, ponieważ będziemy się uczyć o ciąży - Tae spojrzał na niego niezrozumiale - No, a, kiedyś chyba będziemy mieli takie bobo?
- Ja i dziecko? Nie sorry, ty i dziecko? - podniósł swoje brwi do góry, nie mogąc uwierzyć w to, co przed chwilą powiedziała osoba, którą kocha. - Jakoś cię nie widzę w tych pieluch - zaśmiał się histerycznie i powrócił do oglądania - Tatuśku - dodał i podniósł kącik ust do góry, a Suga pokręcił głową. - Ale to nie zmienia faktu, że i tak cię nie widzę w roli ojca.
- No to się jeszcze okaże - zrobił słynął "lenny face", a ja uderzył go w ramię. - Nie nasz syn nie będzie się nazywać lenny, YoonGi~ - pogłaskałem go po głowie.
- Rujnujesz moje marzenia - naburmuszył się.
- Sama słodycz - teraz to ja zacmokałem ustami. 

 



No i co o tym sądzicie?
Mam nadzieję, że wam/ci się podobało ;)
Liczę na twoją opinię A.R.M.Y
I ogóle na wasze komentarze <3

5 komentarzy:

  1. Podczas czytania miałam taki wyszczerz na twarzy, że siostra zaczęła po mnie krzyczeć, że ją irytuję tym uśmiechem i mam natychmiast przestać. I akurat wtedy byłam na momencie, kiedy V nie poznał swojej własnej babci i wybuchłam śmiechem i nie mogłam się ogarnąć. A potem musiałam, bo oberwałam w głowę :")
    Bardzo fajne opowiadanie, super się czytało ;)
    Pozdrawiam ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha ciesze się :D
      Kocham doprowadzać ludzi do śmiechu xd

      Usuń
  2. Aaaa mój paring! <3
    Uwielbiam cię!
    To było naprawdę mego, warto było czekać ^^
    Jeju nawet nie wiesz, jak bardzo się teraz szczerzę do ekranu xD
    Dziękuję <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze raz przepraszam...
      Ale ciesze się, że ci się podobało :D

      Usuń