sobota, 23 kwietnia 2016

GOT7 od początku #1

Witam moje promyczki :)  Jak wam mija weekend? Przybywam do was z serią o GOT7. 

Życzę miłego czytania :)


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

- Synku pamiętaj jeśli coś się będzie działo masz dzwonić - rozkazała mi mama.
- Tak, tak wiem. Pamiętam - dałem jej całusa w policzek na pożegnanie.
Pomachała mi, gdy szedłem w stronę akademiku na co oczywiście odmachałem. Jeśli chodzi o akademik to nic nadzwyczajnego z zewnątrz, w środku zapewne też. Gdy wszedłem do środka było kilka osób, nie zwrócili na mnie za bardzo uwagi. Dostrzegłem dosyć wysokiego blondyna siedzącego na czarnej kanapie. Gdy szedłem do recepcji nie spuszczałem z niego wzroku. Po pewnym czasie on również się na mnie spojrzał, a wtedy moje nogi zrobiły się, jak z waty pod wpływem jego spojrzenia. Miał przepiękne duże, ciemne oczy. Gdy zobaczył, że się na niego patrzę rozsiadł się jeszcze bardziej na kanapie. Chyba się zauroczyłem. Zdecydowałem się przestać na niego patrzeć, a w końcu podejść do tej zapewne jak, że przemiłej pani recepcjonistki. 
- Dzień dobry - przywitałem się z uśmiechem, w końcu nie mogę już komuś podpaść.
- Dobry -  odpowiedziała od niechcenia 
Co za wredne babsko - pomyślałem.
- To ty jesteś BamBam? - zapytała.
- Tak - nadal się uśmiechałem. Trzeba robić dobrą minę do złej gry.
- Będziesz dzielił pokój z Markiem Tuanem. To tamten na kanapie - powiedziała pokazując na chłopaka.
Chyba zemdleję. Ten chłopak jest naprawdę przystojny i ja mam z nim dzielić pokój? Takie brzydkie kaczątko? To chyba sen, zaraz się obudzę, prawda? W swoim pokoju i.... O boże on tu idzie. On idzie! Jezu on nawet cudownie wygląda, gdy tylko idzie, ale bagno.... JEZUS ON STOI PRZED MNĄ. Jest trochę wyższy, dlatego muszę patrzeć lekko w górę. Mamo zemdleje. Dobra bam weź się w garść nie jesteś trzynastoletnią nastolatką, tak?
- Mark weź go do pokoju oprowadź i w ogóle - powiedziała recepcjonistka.
Popatrzyłem się na nią nerwowo, ale ona już miała nos  w swojej kawie i czytała jakąś książkę. Dyskretnie poparzyłem na Marka, który stał i się do mnie uśmiechał, szybko odwróciłem wzrok. 
- Ja zaraz się zacznę się rumienić - pomyślałem. 
- Chodź pokaże ci nasz pokój - powiedział blondyn.
Pokiwałem tylko głową na tak. Gdy szliśmy chłopka objął mnie ramieniem. Aż mi się duszno zrobiło.  Tuan cały czas obdarowywał mnie tym swoim promiennym uśmiechem. Nasz pokój nie był wcale tak daleko od wyjścia. Mark otworzył drzwi przed mną gestem ręki wpraszając do środka
- No teraz to napewno się rumienię - pomyślałem. 
- Więc tam pod oknem jest twoje łóżko. Za tymi drzwiami jest łazienka. Tu są twoje półki na ubrania i szafa, a tam jest twoje biurko - wszystko pokazał.
Na tylko kiwałem głową. Myślałem, że będą tu gorsze warunki, a ty mamy nawet własną łazienkę
- Bam coś się stało? - zapytał znajdując się bardzo blisko mnie.
- Hmmm? Emm... nie, nie wszystko spoko - ledwo odpowiedziałem zalany rumieńcami
- Nie uśmiechasz się, czerwieniejsz. Coś musi być na rzeczy - powiedział robiąc jeszcze jeden krok w przód, na co ja zrobiłem jeszcze jedne w tył.
- Em... Z czego tu się cieszyć, przecież to szkoła - wywiązałem się z jednej uwagi. - ja często czerwienieje - wymyśliłem coś tak głupiego, że zapewne nawet dziecko by się na to nie nabrało  
- Ja się może rozpakuje  - powiedziałem patrząc na mój bagaż.
Chłopak tylko pokiwał głową i poszedł do łazienki.
- Jezu, Bam czemu ty jesteś taki głupi - karciłem siebie w myślach.
Zrobiłem tak, jak powiedziałem. Rozpakowałem moje ubrania, książki i tym podobne, zajęło mi to około godziny. Mark przez cały czas się na mnie patrzył, przez co czułem lekkie skrępowanie. Gdy skończyłem była osiemnasta, zdecydowałem się wziąć prysznic i iść spać, chciałem być wypoczęty następnego dnia. Zabrałem ze sobą ręcznik oraz piżamę i poszedłem do łazienki. Czułem, że Mark odprowadza mnie wzrokiem. Zamknąłem drzwi na klucz i położyłem zabrane wcześniej przedmioty na półkę. Spojrzałem w lustro miałem lekko zaczerwienione policzki.
- Cholera- pomyślałem.
Rozebrałem się i wszedłem do kabiny prysznicowej. Umyłem głowę szamponem, a potem całe ciało żelem pod prysznic o zapachu gruszki. Wykąpany wszedłem na malutki dywanik, który stał tuż przy kabinie. Chwyciłem ręcznik i wytarłem nim ciało oraz włosy. Następnie ubrałem się w piżamę, umyłem zęby i wyszedłem. Gdy zmierzałem do mojego łóżka, zauważyłem, że Mark już śpi. Wyglądał tak słodko. Nie był przykryty kołdrą, dlatego ja to uczyniłem. Chwyciłem kawałek niebieskiej kołdry i go ją otuliłem. Wyglądał niczym małe dziecko, takie bezbronne. Patrzyłem na ten widok chwilę, po czym poszedłem do swojego łóżka. Nastawiłem budzik na siódmą i od razu usnąłem.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Następnego dnia

Rano obudził mnie budzik, szybko go wyłączyłem i przeciągnąłem się na łóżku. Spostrzegłem, że Mark już albo je śniadanie, albo poszedł na wykład. Wstałem z łóżka, i je pościeliłem. Następnie poszedłem do toalety otworzyłem drzwi i mnie zamurowało. Mark właśnie stał i korzystał z toalety. Szybko zamknąłem drzwi i zarumieniony poszedłem na śniadanie. Gdy na nie szedłem miałem przed oczami obraz jego członka nie spostrzegłem, że mi ślina na tą myśl poleciała
- Jesteś żałosny Bam - pomyślałem.
Zdecydowałem podczas śniadania, że będę unikał blondyna przez cały dzień po dzisiejszym incydencie. Po śniadaniu poszedłem z powrotem do pokoju ostrożnie go otwierając. Nie widziałem Tuana, w      a jego łóżko było perfekcyjnie pościelone. Poszedłem do łazienki, w której na szczęście nie było już chłopaka. Doprowadziłem się do porządku po czym poszedłem się ubrać. Chwyciłem plecak i poszedłem na uczelnię.
Już pierwszego dnia muszę mieć proglemy. Gdy miałem już wejść do szkoły, zaczepili mnie jacyś wysi i lepiej zbudowani. Popchnęli mnie na mur i zaczęli coś między sobą uzgadniać. W końcu przemówił najlepiej zbudowany.
- Zapewne jesteś na pierwszym roku. - podniósł jedną brew.
- T-tak- od razu skrzyczałem swoje jęknięcie.
- Napewno jesteś nie obeznany - zakręcił jeden z kosmyków moich włosów na swoim palcu, inni patrzeli na to co robi. 
Czułem wtedy ogromy strach. Nie miałem jak uciec. Chciałem, żeby mi ktoś pomógł, i w tej chwili mój wybawca nadszedł.
- Te ty Ken, odpierdziel się od niego, bo pożałujesz! - krzykną zdenerwowany Mark. 
- Markuś, dlaczego wiesz ile możemy mieć zabawy - powiedział ten cały Ken wskazując na mnie.
- Nie wiem, i nie chce mieć! - warknął na niego i wyrwał mnie ramion tamtego zapewne złego chłopka.
- Dziękuje - szepnąłem, gdy z Markiem szedłem do szkoły pod jego ramieniem. Przy nim  czułem się.....bezpiecznie?
- Och.. Bam nie ma za co. Ale widzę, że muszę pilnować cię do póki się nie zapoznasz ze szkołą i  nie zdobędziesz jakiś normalnych znajomych - powiedział patrząc na mnie.
- Dzięki - odpowiedziałem. 
Szedłem z Markiem do szatni, w której się przebrałem potem pokazał mi gdzie mamy pierwsze zajęcia, które minęły całkiem przyjemnie. Potem oprowadził mnie po całej szkole. Pozwolił mi trochę samemu pochodzić. Zapoznałem kilka osób. Do akademiku wróciłem około szesnastej, odrobiłem lekcje. Skorzystałem z toalety i poszedłem spać żegnając się z Markiem "dobra noc".  Ogólnie ten dzień nie był by taki zły gdyby nie ta poranna sytuacja, i ta przed szkołą.





~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

No i jak wam się podoba? Liczę na wasze opinię, te negatywne jaki i pozytywne :) 

 

Jeśli macie pomysły na reakcje z GOT7 czy tam BTS piszcie w komentarzach, póki mam wenę i czas :D 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz