sobota, 16 lipca 2016

Oczy w sercu #7


Witam słonka <3

No to na reszcie mamy rozdział :D
Miłego czytania <3





Perspektywa Jungkooka:


Mimo porannego incydentu, który nie ukrywam bardzo mnie zdenerwował, śniadanie minęło w spokojnej i...rodzinnej atmosferze.
Ale niech on sobie nie myśli, że ja zapomnę, to co widziałem i będziemy jak bracia. To, że zrobił dobre naleśniki jeszcze niczego z mojej strony nie oznacza...o nie, nie. On dotknął MOJEGO Taehyunga i to w bardzo nie właściwy sposób.
Czy on też będzie go pragnął to jak Jimin? ....
Właśnie Jimin...Zapomniałem o nim całkowicie. Założę się, że on nas teraz szuka i zrobi wszystko, żeby dać mi popalić i...zabrać Taea.
Może mnie torturować, bić i robić, co tylko chce, ale nie ma prawa tknąć Taehyunga. On nawet nie ma prawa o nim myśleć!
Park po prostu nie zasługuje na nikogo tak wspaniałego jak V. On, co najwyżej to może posiadać jakąś dziwkę z burdelu i tyle. Nic więcej.
A, dlaczego?
Bo jest cholernym śmieciem. Myśli, że jak ma trochę przypakowane to już każdego zdobędzie...A prawda jest taka, że jest ogromnym słabeuszem, który nie jest nic wart.
Teraz powinienem się skupić całkowicie na Taehyungu. Powinienem go bronić przed wszystkim, być na każde jego zawołanie, nawet to najmniejsze. A przede wszystkim powinienem być blisko niego i to jak najbliżej.
Moje myśli zostały zagłuszone przez dzwonek do drzwi.
- Pójdę otworzyć - rzucił Tae i wstał od stołu.
Chciałem go złapać i posadzić z powrotem na krześle, a sam iść sprawdzić kto to taki. A to wszystko dlatego, że bałem się o niego cholernie. Przecież tam za tymi drzwiami może być Park Jimin. A V bez nas nic nie wskóra. Bo on nie ma tyle siły, co ja, albo Suga...no może ewentualnie JB, ale o nim to nawet nie myślę, bo mnie od razu krew zalewa.
Po chwili zobaczyłem w progu Taehyunga z jakąś kopertą w ręce.
Miałem ochotę się na niego rzucić i wyściskać i posprawdzać, czy nic mu nie jest. W końcu mógł się zaciąć nawet tą kopertą, nie?
A to dlatego, że nazywa się Kim Taehyung.
Blondyn otworzył kopertę i wyjął z niej jakiś papier. Jego oczy śledziły teks.
- T-to wezwanie n-na p-policję - zaczął się jąkać - W-wezwanie o-o pobicie Ji-imina przez G-guka - łzy zaczęły kręcić się w jego oczach, a ja i reszta szybko wstaliśmy od stołu i podeszliśmy, a raczej podbiegliśmy do niego. Dopiero po chwili dotarło do mnie, że Jimin poszedł na policje. A to jest jednak gówno...zaczął mnie prowokować i teraz będzie grał nie winnego?
Gówno nad gównami.
- Ale jak? Przecież on cię prowokował, prawda? - zdziwił się Min.
Przejął kartkę od blondyna chcąc sprawdzić, czy tamten nie przeczytał czegoś źle. A V szybko zamknąłem w swoich ramionach.
- Na serio ta Meda miała czelność iść na policje i tak kłamać! - warknął zły i położył list na blacie - No nic pójdziemy tam i powiemy naszą wersie.
- Jeśli nam nie uwierzą to ja już sam nie będę wierzył w sprawiedliwość - rzucił JB i pokręcił głową. No w końcu ten facet ma jednak rozum...


 - YoonGi mówię ci po raz setny, że mogę zostać sam i nikt nic mi nie zrobi - powiedział już lekko zirytowany V.
- Ale obiecaj, że nikomu nie otworzysz drzwi, ani nie wyjdziesz na zewnątrz sam, nawet do sąsiadki, okay? - powtarzałem to jedno zdanie cały czas.
Chłopak wypuścił powietrze i przytaknął głową. Bardzo nie chciałem, żeby został on sam w tym wielkim domu. Przecież jak by mu się coś stało to bym sobie tego za żadne skarby nie wybaczył...
Przestałem myśleć, ponieważ czułem jak coś mnie ciągnie. Spojrzałem w bok i ujrzałem JB, który trzymał mnie za ramię i wlókł w stronę auta.
Ale ja się jeszcze nie pożegnałem z Taehyungiem!
Ja muszę wrócić! No puść mnie! No nie pakuj mnie to tego auta! Co ty w glinę się bawisz!? No nie dotykaj już mnie!


Perspektywa V:

Czy oni myślą, że ja to jestem jakimś słabeuszem?
Ile się można pytać i upewniać, że dam sobie rade?
Przecież nie pojechali na pół roku, a na kilka godzin...W dodatku mogą do mnie dzwonić, więc chyba nie ma się czym przejmować, co nie?
Aż z tego zdenerwowania idę sobie zrobić kawę...



Perspektywa Jimina:

Ten gówniarz jeszcze mi za wszystko zapłaci. Myśli, że ja mu nie dam popalić? Za to, że podniósł na mnie rękę, będzie pokutował kilkadziesiąt lat.  W tym czasie Taehyung się załamię, że nie ma przy nim "jego wybranka życia" i to będzie dla mnie idealna okazja. Będę go pocieszał, kupował kwiaty i czekoladki. Tae się od mnie uzależni i będzie ze mną już do końca, a ten Jeon będzie mógł tylko płakać w tej pace, bo nie będzie mógł nic zrobić.
Chyba, żeby tak go szybciej zdobyć?
Czemu by nie?!
Muszę tylko poczekać, aż będzie sam w domu. Napiszę pewien list, przepełniony moją miłością do niego i potem... Park Jimin jesteś pieprzonym romantykiem i geniuszem!




Perspektywa V:





Siedziałem na krześle i wpatrywałem się w mój gorący napój. Para pięknie się unosiła nad cieczą. Dmuchałem w nią, co jakiś czas, dzięki czemu powstawały dziwne, fantazyjnie, ale i za razem piękne
wzory. Chwyciłem za ucho kubeczka i upiłem kilka dużych łyków. Kawa działa na mnie jak lek na uspokojenie.
Usłyszałem pukanie do drzwi. Lekko się wzdrygnąłem, ponieważ to nie możliwe, żeby oni wrócili w przeciągu piętnastu minut. Jednak odstawiłem kubek i powolnym krokiem ruszyłem do źródła dźwięk. Przyłożyłem oko do judasza, ale nikogo nie zobaczyłem, przez co się jeszcze bardziej wystraszyłem. Miałem już odchodzić, kiedy zobaczyłem pod drzwiami białą kopertę. Podniosłem ją i zacząłem oglądać z każdej strony. Na środku był duży napis
"DLA TAEHYUBGA <3". Powróciłem do kuchni i napiłem się jeszcze kawy, po czym otworzyłem przesyłkę. Okazał się to list.
Zacząłem śledzić uważnie tekst, który trochę mnie zszokował...


Taehyungu jesteś dla mnie całym światem. 
Nawet nie wiesz jak bardzo bym chciał się budzić obok ciebie.
Nie wiesz jak bardzo chciałbym trzymać cię w swoich ramionach. 
Ale nie mogę tego zrobić, przez jednego gówniarza.
Jeon JeongGuk...To jego wybrałeś.
Nie mnie.
Wiesz jak się czuję?
Nie wiesz, ponieważ nie ma cię przy mnie.
W czym on jest lepszy od mnie?
Wytłumacz mi to proszę.
Ale nie martw się kochanie, jestem bliżej ciebie niż Ci się wydaję.
Dosłownie na wyciągnięcie ręki...
Odwróć się za siebie, kotku.
Zgadnij kto to taki. 


Tak ja było napisane, tak też zrobiłem. W tym momencie chciałbym bardzo Jungkooka przy mnie wraz z Sugą i JB.
Stał tam we własnej osobie Park Jimin.
- Stęskniłeś się kociaku? 



No i jak się podobało?
Liczę na wasze komentarze <333

8 komentarzy:

  1. Ja pierdziele...
    Gdybyś ty wiedziała, co zrobiłaś z moim umysłem...*_*
    Weny <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciesze się :D
      Umm...przepraszam? xd
      Dziękuję <3

      Usuń
  2. Jak ty mogłaś zakończyć w takim momencie :O Zabije Cię XD Już do ciebie idę :D A ta ogólnie to bardzo mi się podoba :D Życzę weny i pozdrawiam :D UWAGA MOGĘ BYĆ JEDNĄ Z OSÓB KTÓRA BĘDZIE NA TYM BLOGU NAJBARDZIEJ AKTYWNA OSTRZEGAM :D HAHAHA :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem jestem chytrym polsatem xd
      Kurdę idę się schować! Nie znajdziesz mnie! xd
      Mi tam pasi, że będziesz aktywna xd
      Dziękuję za wenę <3

      Usuń
    2. Omg podam Cię na policję za to że " POLSATUJESZ " xd :D

      Usuń
  3. No ja pierdole ....
    Aish, wybacz moja droga za wulgarność, ale....mimo że kocham Vmin'a, to teraz Park przegiął.
    Mam nadzieję, że V nic się nie stanie i że Ciastek nie będzie się martwił i wgl...
    Wiesz, kompletnie nie mam weny, ale dzięki temu scenariuszowi coś się "kluje" xD
    Kto wie, może i ja, posunę się do yaoi ? xD
    Weny <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo Park jest tu wredną wiewiórą xd
      OOo znów cię inspiruję :D Jak miło :)
      Dajesz te yaoi xd
      Dziękuję <3

      Usuń
  4. Mam tera ochotę pobiec z szybkością 1000000/sek do tego domu wariatów i obronić Tae'go bo jak znam życie to się dobrze nie skończy

    OdpowiedzUsuń