Witam promyki!'
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jin
Mam nadzieję, że wszystko u was dobrze. Niestety ja się rozchorowałam :( A dokładniej mam wirusówkę. Sądzę, że nie długo powinno mi przejść... Ale wiemy, że życie lubi płatać figle. Więc wykorzystuje to, że siedzę w czterech ścianach i pisze dla was :) Przynajmniej mi się nie nudzi :P
Dobra nie będę już tu wam pisać jak to się czuję i w ogóle, bo was zanudzę :P
Miłego czytania :))
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jin
Wraz z SeokJin'em chodziłaś po mieście, ponieważ jutro mają być urodziny twojej mamy, więc musisz kupić jej jakiś prezent. Byliście już w trzech sklepach i wielkie nic. Nie było w ogóle wyboru. Niektóre rzeczy były za drogie jak na coś tak małego, albo były tandetne i niewytrzymałe.
- Może kupimy jej jakąś biżuterię? - zaproponował już wyraźnie znudzony chłopak.
- Ale ona nie może dostać od mnie byle czego - westchnęłaś, przeglądając sukienki.
Jin na twoją odpowiedź wywrócił oczami i zaczął rozglądać się po sklepie. Zauważył prześliczną sztakułke, więc chciał do niej podejść. Starał się iść w miarę prosto, co mu nie wychodziło, ponieważ chwiał się na boki jakby był pijany. Nie oszukując się Seok od kilku dni czuł się źle, ale nic ci nie mówił, ponieważ nie chciał zamartwiać swojego największego skarbu. Widząc to jak chłopak kroczy do upatrzonej przez niego rzeczy, zaczęłaś się zastanawiać, co mu jest. Chłopak by się przewrócił, ale naszczęście szybko do niego podbiegłaś i chwyciłaś.
- Dobrze się czujesz? Jesteś okropnie blady - zapytałaś, dotykając jego twarzy.
- Tak, tak... To znaczy się tak średnio - szepnął odwracając wzrok od ciebie.
- Mogłeś powiedzieć. Nigdzie byś my nie szli tylko siedzieli w domciu - uśmiechnęłaś się.
- No, ale nie długo urodz - nie dokończył, ponieważ zatkałaś mu palcem usta.
- Nic nie mów. Chodź do domu, tam się tobą zajmę - szepnęłaś mu do ucha.
Suga
Siedziałaś w salonie na skórzanej kanapie, rozmyślając nad Min'em, ponieważ od ponad sześciu godzin nie wychodził z pokoju. Myślałaś, że może śpi i nie wchodziłaś nie chcąc mu przeszkadzać, ale z drugiej strony dobiegły cię obawy, że może coś mu się stało. Spoczywałaś jeszcze tak chwilę, popijając co jakiś czas, ale w końcu zdecydowałaś się pójść i sprawdzić czy aby wszystko dobrze u twego chłopaka. Zapukałaś do drzwi i usłyszałaś pozwolenie na otworzenie ich, co do razu uczyniłaś.
Wchodząc do ciemnego pokoju, zauważyłaś leżącą postać na łóżku. Domyśliłaś się, że to Suga. Podeszłaś do łoża na jego końcu.
- Dlaczego siedzisz po ciemku? - zapytałaś chłopaka.
- Jakoś tak wyszło - zaśmiał się sztucznie.
Pokiwałaś głową, podchodząc do włącznika z światłem, po czym go nacisłaś. W pokoju stało się jasno, a YoonGi zaczął zakrywać twarz rękami, że to niby go razi. Widziałaś, że coś jest nie tak. Min zachowywał się inaczej niż zazwyczaj. Podeszłaś do niego i usiadłaś na łóżku, odkrywając jego twarz. Miał na niej czerwone ślady.
- Co ci się stało - zapytałaś zmartwiona.
- Oj no - westchnął - Mam uczulenie - szepnął.
Na jego odpowiedź parsknęłaś śmiechem.
- No co - spojrzał na ciebie zażenowany.
- To dlatego siedziałeś tu sześć godzin przy zgaszonym świetle? - dopytałaś
- No
- Oj YoonGi - zaśmiałaś się ponownie - Trzeba było powiedzieć, a nie się ukrywać - przytuliłaś go - Chodź coś na to pomożemy - chwyciłaś go za dłoń, ciągnąc do wyjścia.
- Ale ci łatwo wszystko mówić - wywrócił oczami na chodach.
J-hope
Siedziałaś jak na szpilkach czekając na swojego chłopaka, aż wróci z pracy. Wystukiwałaś w nerwowo w blat stołu, patrząc co jakiś czas na zegarek.
- Gdzie ten gnojek do cholery jasnej jest? - zapytałaś samą siebie.
Czekałaś jeszcze kilka minut i usłyszałaś otwieranie drzwi. Szybko pobiegłaś do ganku, gdzie HoSeok zdejmował buty.
- Gdzieś ty tyle był?! - krzyknęłaś - Martwiłam się - dodałaś już bardziej spokojnie.
Jung patrzył na ciebie jak na jakąś wariatkę. Chyba za bardzo nie rozumiał o co ci chodzi.
- Przetrzymali mnie w burze - powiedział zachrypniętym głosem, starał się jakoś go sprowadzić do jego normalnego, ale mu się nie udało. Można było usłyszeć, że ma porządną chrypę.
- A co ty jesteś chory? - zapytałaś szybko do niego podchodząc.
- Eee tam - jego głos był teraz jeszcze gorszy.
- Widzę - westchnęłaś - Nie mów już, bo może być jeszcze gorzej. Chodź dam ci jakieś tabletki, potem pójdziesz się umyć i do łóżka. Za to jutro idziemy W DWÓJĘ do lekarza - pocałowałś go w policzek.
- Wystarczy, że mam ciebie - uśmiechnął się - Upss miałem nic nie mówić - zaśmiał się. - Masz rację. Twoja nadzieja nie może być chora - uśmiechnął się.
Na jego słowa pocałowałaś go w usta.
- Ej bo mi się zarazisz - trącił się palcem w nos.
- Miałeś nic nie mówić - przypomniałaś.
Rap monster
Wraz z Nam'em siedziałaś przed telewizorem, oglądając waszą ukochaną dramę. Mieliście popcor, colę, wolną chatę, więc wiadomo jak to się mogło skończyć. Przynajmniej tak cały czas myślałaś.
Mijały to coraz kolejne minuty, a wy dalej nic nie mówiliście. W sumie tobie to jakoś nie przeszkadzało, bo w końcu oglądacie film, z resztą raperowi chyba też nie za bardzo.
Nagle Nam zaczął kichać. W ogóle by cię to nie zdziwiło gdyby nie fakt, że kichał chyba z pięćdziesiąt razy.
- Wszystko w porządku? - zapytałaś starając uchwycić z nim kontakt wzrokowy, co nie za bardzo wychodziło.
- Tak - podrapał się po karku.
- Jasne. Gadaj mi tu jak na spowiedzi, co ci jest? Jesteś przeziębiony?
- Achh za to cię kocham. Że zawsze muszę ci wszytko gadać - zaśmiał się spoglądając w twoje oczka.
- Dobra, dobra. Ja też ciebie kocham, a teraz mów co ci dolega. - nacisłaś na niego.
- Mam katar - westchnął, patrząc w telewizję.
- Nie mogłeś tak od razu? Wiesz, że potem mogło by być to coś goźniejszego? - wyschnęłaś wstając z kanapy.
- Gdzie idziesz? - zapytał, idąc za tobą wzrokiem.
- Po jakieś leki - odpowiedziałaś.
- Kocham cię - usłyszałaś z salonu jeszcze głos NamJoon'a. Mimowolnie kąciki twoich ust uniosły
się ku górze.
Jimin
Wraz z swoich chłopakiem Jimin'em, siedziałaś w kuchni i oby dwoje zjadłyście obiad. Słychać było obijanie się sztućców o talerze, oraz mlaskanie. W pewnym momencie Park zaczął kaszleć i już miałaś go poklepać po plecach, myśląc, że się zachłysnął. Ale Jimin pokazał ci ręką, że wszystko w porządku. Patrzałaś jeszcze chwilę na chłopaka, po czym zdecydowanie powiedziałaś:
- Pokazuj język
Park spojrzał na ciebie wielkim oczami, a po chwili się zaśmiał.
- Wiesz ja nie jestem gejem, że będę język wystawiał do jakiegoś kutasa i czekał na wytrysk - śmiał się nerwowo.
- Jezu Jimin, czy ty widzisz tu jakieś penisy?! - krzyknęłaś - Dlaczego jesteś taki zboczony? - zapytałaś po chwili.
- Bo kilka razy dziennie widzę cię nago - uśmiechnął się seksownie.
- Zabije kiedyś - szepnęłaś pod nosem. - Dobra pokazuj mi ten jęzor - powtórzyłaś polecenie.
- A co ty chcesz mnie jakiemuś burdlu sprzedać, że każesz mi język pokazywać? Co jakieś specjalnie rozmiary muszą mieć?
- JIMIN - krzyknęłaś, wstając z krzesła.
- No ok,ok. Wygrałaś - westchnął, wystawiając język.
Kolor jego mięśnia był biały. A biały oznaczał przeziębienie.
- Jesteś chory - westchnęłaś kierując się do kuchni.
- Ale fizycznie, czy psychicznie - dopytywał się.
- Teraz sądzie, że tak i tak - mruknęłaś, podając mu jakieś lekarstwo.
- A to na pewno nie jest jakaś pigułka gwałtu i nie wywieziesz mnie potem do tego burdelu? - zapytał.
- Park Jimin - warknęłaś jego imię - Zaczynam rozważać i taką propozycję w mojej głowię. Myślę, że przydał by się im ktoś taki jak ty - zaśmiałaś się.
- Nie błagam nie! Będę grzeczny - Zaczął już błagać na kolanach.
- Jednak jesteś chory psychicznie - zaśmiałaś się.
V
- Proszę - jęczał Tae koło twojego ucha.
- Jezu co ja z tobą mam - westchnęłaś, wstając z kanapy i idąc do kuchni.
Znajdowałaś się w tym pomieszczeniu nie bez byle jakiego powodu. Powodem był V. A raczej to, że zachciało mu się loda (bez skojarzeń plz:P).
- Tylko ja chcę te czekoladowe - krzykną, a zaraz potem przyszedł do ciebie w podskokach.
- Spoko - odpowiedziałaś, wyjmując talerzyki.
Otwierałaś pudełko, gdy chłopak zaczął kaszleć, a potem kichał kilka razy pod rząd.
- Ejj oppa wszytko gra? - zapytałaś zmartwiona, chwytając jego ramię.
- Jasne, że tak - uśmiechał się sztucznie.
- Pokazuj czoło - chciałaś, zobaczyć czy aby nie ma gorączki, ale chłopak się odsunął. - Co ci?
- Nie mam gorączki, nie traktuje mnie jak małe dziecko! - powiedział wszytko na wysokim tonie, udając obrażonego.
- To nie dostaniesz lodów. - zagroziłaś.
- Nie odważysz się - pokiwał palcem.
- Aby na pewno? - uśmiechnęłaś się, otwierając kosz i teraz trzymałaś nad nim pudełko pełne lodów. - Pokazu czoło, albo lody powiedzą bay, bay baby.
- Wygrałaś - mruknął, podchodząc do ciebie.
Szybko stwierdziłaś, że Taehyung ma gorączkę.
- Nie dostaniesz i tak lodów - powiedziałaś, chowając pudełko.
- Ale powiedział, że je dostanę jak dam ci czoło - zaczął robić dziwne miny.
- KIM TAEHYUNG - powiedziałaś jego pełne imię, a chłopak od razu spowarzniał - Jesteś przyziębiony, więc nie możesz jeść lodów - oznajmiłaś.
- Ale jesteś - powiedział tekst pięciolatków i poszedł oglądać telewizję.
(TaeTae i jego kochane dziwaczne minki :P I love you!)
Jungkook
Siedziałaś w kuchni, za to Jeon siebie w pokoju po ciężkim treningu z resztą chłopaków. Czytałaś swoją książkę i piłaś gorącą czekoladę. Byłaś w połowię rozdziału, gdy usłyszałaś z góry znajome ci kichanie, a po chwili kaszel. Na początku się tym nie przejęłaś, ale kiedy to powtórzyło się jeszcze trzy razy postanowiłaś działać. Po odgłosach mogłaś się domyśleć, że to Jungkook. W ciągu nie spełna całej minutki byłaś już pod drzwiami Jeon'a. Otworzyłaś drzwi i zauważyłeś Kook'a, który siedział na łóżku, a w okół jego było pełno chusteczek.
- JeongGuk wszytko spoko? - zapytałaś zmartwionym tonem głosu.
Brunet szybko obrócił się w twoją stronę, a ty mogłaś zauważyć, że ma bardzo szkląc oczy.
- Tak - powiedział, wycierając nos.
- Jak by było wszystko spoko to byś nie miał tylu chusteczek w okół siebie - powiedziałaś podchodząc do niego.
- A może ja lubię taki wystrój? - uniusł brew, a ty parsknełaś śmiechem.
- Masz ciekawy gust - uznałaś - Ale wiesz co? - zapytałaś, a chłopak wzruszył ramionami na znak, że nie wiem - Pasowały by tu jeszcze krople, tabletki na gardło, spray z wodą morską do noska i ciepły koc - zaśmiałaś się.
- ___ Proszę cię, nie każ mi tego wszystkiego brać - jęknął załamany.
- Wiesz ze mną to idzie gładko, ale jak zawołam SeojJin'a to - nie dokończyłaś, bo chłopak ci przerwał.
- Dobra nie kończ już. No może one tu by tak wypełniały tą biel - potarł się o podbródek niczym prawdziwy artysta.
- W takim razie idę po twoje "mebelki" - zaśmiałaś się.
- Ejj to poważna sprawa nie śmiej się - rzucił w ciebie chłopak, a po chwili zaczął sam się śmiać.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
No i jak się podobało?
Mam nadzieje, że mimo mojego przyziębinia nie wszyło tak tragicznie :P
I tak, tak stąd ten temat, z powodu mojej choroby.
Jeśli macie jakieś pomysły piszcie w komentarzach :)
Nie zapomnijcie podzielić się tym kto wam najbardziej się podobał :)
<3
Bardzo fajne :D Zwłaszcza V i Jimin :)
OdpowiedzUsuńTa w ogóle to podebrałaś mi temat na reakcje :P
Niedobra Ty ;/ co ja teraz zrobię? xD
Okey jakoś dam radę ^^
Czekam na kolejne reakcje ^^
Ty mi też podbierałaś :P
UsuńAle jeśli zechcesz możesz napisać reakcje na swoim blogu na ten sam temat, ja bynajmniej nie mam nic przeciwko :)
Oznaj mą dobroć :P
No kolejna może pojawi się jutro, bo mam na nią pomysła :P
JIMIN!!!Ty zboczeńcu! ;3
OdpowiedzUsuńV i Kook najlepsi x3 <333
Pozdrawiam~
Park Jimin nawet w chorobie jest zboczeńcem :P
UsuńCiesze się, że ci się podobało :)
Również pozdrawiam <3
Jezu, co ty, Jimin, ja go zamorduję.
OdpowiedzUsuńSprzedałabym tego dupka jak nic XDDD
Najlepszy Jungkook i V <3
No sorry memory Park Jimin to idiota, zboczeniec, śmieszek i ... wtf?
UsuńTo sprzedawaj go i to jego "la la la" :P
Nie chcący tylko go sprzedałaś :P
Kookie i V wygrywają chyba tu u wszystkich, z tego co czytam :)
Serio, jak ja nie pałam jakąś miłością do V (nie wiem czemu, to się da leczyć? ;;) To w twoich reakcjach jest bezcenny XD
UsuńWiem ja V lubię jako... przyjaciela :P
UsuńU mnie to jest tak kocham abs Jimina (może Jungkook;a), lubię Tae za jego głupkowatość, a Kook jest moim bogiem... Nie komentuj nawet mojej rozumności :P
No ja lekarzem nie jestem, ale moja przyjaciółka chce zostać, mogę cię do niej kiedyś zapisać :P
No, bo ja robię z niego tu takiego dzieciaka przesłodzonego :P
Reakcje mi się podobają aczkolwiek prosiłabym,abyś uważała na błędy.Polonistką nie jestem ale czasami to razi w oczy.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz :)
OdpowiedzUsuńOczywiście cały czas staram się je wyeliminować :)