Witam słonka!
Przybywam do was z scenariuszem, który jest z Jimin'em.
MariAnne chciała w końcu ujrzeć jakiś scenariusz, bądź reakcje dlatego też ten scenariusz powstał.
Szczerze?
Pisałam go trochę na siłę, ponieważ nie mam weny na żadną reakcję i scenariusze, ale nie chcę zostawiać bloga bez niczego...
Wypadało by też wstawić kolejną część "Oczy w sercu", a ja nawet nie mam napisanych kilku znań.
PS. *** oznacza imię twojej przyjaciółki.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wraz z przyjaciółką **** jechałście samochodem z małej imprezy. Niestety droga nie była piękna.
Zapewne zapytacie dlaczego?
Ponieważ **** wybrała krótszą drogę, która prowadziła przez jakąś wieś. Noc była na prawdę piękna. Na ciemnym, granatowym niebie były śliczne, błyszczące, świecące gwiazdy i księżyc. Lekki wiatr muskał twoje włosy, delikatnie je rozczepując. Ale nie tylko twoje włosy, zielone liście również lekko falowały pod wpływem wiatru. Droga nie była wylana aswaldem, tak jak w dużych miastach, tylko żwirem, który już i tak trochę był wbity w podłoże. Samochód lekko podskakiwał, ale to jakoś nie przeszkadzało ci, ponieważ marzyłaś o tym, żeby być już w swoim domu, i położyć się do swojego łóżka. Starałaś się myśleć pozytywnie. Jednak w twojej głowie nadal były czarne scenariusze, że ktoś wyjdzie zza jakiegoś pnia z nożem i was zadźga.
- O tym, że ktoś nas zadźga - przyznałaś się.
*** parsknęła śmiechem, na twoją odpowiedź na co ty od razu obdarzyłaś ją karcącym spojrzeniem, na które od razy się uspokoiła.
- Zobaczysz, że zaraz będziemy w domu. W końcu wybrałam krótszą drogę - obdarzyła cię uśmiechem, chcąc dodać ci otuchy, ponieważ zadała sobie sprawę, że ty się naprawdę boisz.
- Mam nadzieję - dodałaś pod nosem, opierając brodę o dłoń.
Jechałaś, wpatrując się w drzewa. Widziałaś jedno przez sekundę, żeby zaraz zobaczyć drugie. Przez około pół kilometra widziałaś tylko jeden dom, a raczej chatę, którą nie wiadomo czy ktokolwiek zamieszkiwał. Widziałaś już kolejną roślinę wieloletnią, ale na tym się zatrzymały twoje oczy, ponieważ cały samochód się zatrzymał.
- Co się dzieję? - zapytałaś parząc na ****.
- Czekaj, zaraz odpali - przekręciła kluczyk w stacyjce i nic.
Ponowiła czynność jeszcze kilka razy i nadal nie zapalił. Zaczęłaś się już lekko trzaść ze strachu. No, ale co się dziwić byłaś tylko ty i **** na ciemnym zadupiu, gdzieś w lesie najprawdopodobniej. W końcu spojrzałaś na licznik z paliwem i, co ujrzałaś?
Zero.
- Przecież nie mamy paliwa! - krzyknęłaś - Nawet rezerwa się nie pali! - wymachiwałaś rękami.
- Nie możliwe - spojrzała **** na licznik - Faktycznie - dodała pod nosem.
- Co my teraz zrobimy!? - krzyknęłaś załamana.
- Damy radę - przyjaciółka oparła głowę o fotel.
- Damy radę? - powtórzyłaś pytanie - Jesteśmy na jakimś zadupiu, w środku nocy!
- Zamknij się w końcu! - krzyknęłaś, patrząc na ciebie, a ty natychmiast ucichłaś. Nigdy tak do ciebie nie mówiła - To ty chciałaś iść na tą cholerną imprezę! - zauważyła - Przepraszam - dodała po chwili.
- Nie to ja przepraszam. Nie powinnam tak zaczynać krzyczeć - przyznałaś się.
- Dobra chodźmy i spróbujmy poszukać jakiegoś domu - powiedziała, otwierając drzwi od pojazdu.
- Ale, że tak teraz? Tam w tej ciemności? - nie dowierzałaś w jej pomysł.
- Wiesz, co? Zabawię się w księżniczkę i poczekam na moje księcia na białym koniu - powiedziała sarkastycznie.
bez słowa otworzyłaś drzwi i wyszłaś na drogę. Prawie dostałaś zawału, kiedy sowa przeleciała tuż nad twoją głową.
- Nie bój się tak - zaśmiała się ****
- To nie śmieszne - mruknęłaś.
- W twoim wykonaniu to do kabaretu by się nadało - otarła pojedynczą łzę, która znalazła się na jej policzku pod wpływem śmiechu.
- Chodź, musimy poszukać tego domu.
Dziewczyna pokiwała głową i ruszyła za tobą, w nie wiadomym kierunku.
- Wiesz do kod idziemy? - zapytała ****
- Tak wiesz co mam mapę na ręce - powiedziałaś sarkastycznie już któryś raz dzisiejszego wieczoru.
Szłyście jeszcze klika minut w ciszy, gdy **** nagle krzyknęła. Przestraszyłaś się nie na żarty. Myślałaś, że ujrzała jakiegoś złego człowieka, albo co innego zagrażającego waszemu życiu.
- Co się dzieję! - pisnęłaś do ****, która stała jak wryta.
- Dom... Widzę do cholery dom!
- Nie gadaj! - nie uwierzyłaś jej.
- No tam - wskazała palcem jakiś budynek.
- Boże kocham cię! - krzyknęłaś składając ręce jak do modlitwy. - Biegnijmy tam - dodałaś, patrząc na koleżankę.
- A co jeśli to jacyś kanibale? - zapytała lekko przerażona tą wizją.
- Nie bredź głupot ! - szturchnęłaś ją w ramie - Chodź - ciągnąłeś ją za rękę.
- Najwyżej skończę na grillu - zaśmiała się nie zręcznie.
Droga do domu nie zajęła wam zbyt dużo czasu. Z zewnątrz był to nie za wielki budynek z piętrem. Otynkowany i pomalowany na zielono. W sumie nawet ci się spodobał. Na drugim planie mogłaś ujrzeć mały garaż. Podwórko miało również mały ogródek, ale nie wiedziałaś za bardzo z czym, ponieważ ciemność ograniczała twoją widoczność.
Stanęłaś przed brązowymi drzwiami i spojrzałaś w oczy przyjaciółki. Kiedy ona pokiwała głową twierdząco, zapukałaś niepewnie w drzwi. Chwilę wam nikt nie otwierał, a, kiedy drzwi już się otworzyły mogłaś zobaczyć dość wysokiego mężczyznę. Maił czarne włosy, i jakieś luźne spodnie. Tylko. Nic więcej, żadnej koszuli, więc mogłaś podziwić jego mięśnie brzucha.
- W czym mogę pomóc? - zapytał o dziwo nie zaspanym głosem.
- Czy mogłybyśmy skorzystać z telefonu? Wracaliśmy do domu i, zabrakło paliwa w aucie - powiedziała trochę zestresowana ****, kiedy ty cały czas patrzyłaś na muskuły chłopaka.
- Oczywiście - uśmiechnął się.
- Dziękujemy - odpowiedziała **** za ciebie.
Czarnowłosy zaprosił was gestem dłoni do środka i poszedł zapewne po telefon.
- Odzywaj się coś - mruknęła **** do ciebie, kiedy chłopak zniknął za drzwiami.
- Ok - odpowiedziałaś.
Nie czekałyście długo, ponieważ chłopak był przy was z komórką w kilka sekund.
- Proszę - podał użądzenie ****.
- Dlaczego jej?! Ja to jakaś gorsza?!
Dziewczyna wcisnęła numer i nacisnęła zieloną słuchawkę. Jeden sygnał, drugi, trzeci i nic. W końcu włączyła się sekretarka.
- Nie odbiera - powiedziała zmartwiona.
- To może panie zostaną u mnie na noc? Nie jestem jakimś psychopatą, więc bez obaw - zaśmiał się, kiedy zobaczył nasze speszone miny? - To jak?
- No dobrze - palnęłaś.
- Świetnie. Jestem Park Jimin - uśmiechnął się podając ci dłoń.
- ___ ___, a to **** - uścisnęłaś rękę, którą potem podał przyjaciółce, która uczyniła to samo co ty wcześniej.
- W takim razie pokażę wam gdzie będziecie spać - uśmiech nie schodził mu z twarzy, a oczy z ciebie.
Zaprowadził was po schodach na piętro i otworzył drewniane drzwi. Potem pokazał łóżka, zaprowadził do łazienki gdybyście chciały z niej z korzystać i powiedział gdzie jest jego pokój, gdybyście coś chciały, bądź nie wiedziały.
Po małym oprowadzaniu wróciłyście do waszego pokoju i rzuciły się na łóżka.
- Na początku myślałam, że to zły pomysł, ale to łóżko mnie do siebie przekonało - zaśmiała się ****.
- Mnie za to przekonał sam Jimin.
Następnego dnia zeszłyście na dół po przebudzeniu się.
- Dzień dobry - przywitał się Park.
- Dzień dobry - powiedziałyście w tym samym czasie.
Następnie zasiedliscie do stołu i sporzyliście omlety. W czasie jedzenie, Jimin powiedział, że znalazł jakiś czarny samochód na środku drogi i przyprowadził go do garażu. Po śnaidaniu poszliście wszyscy zobaczyć czy to wasze auto.
I co się okazało?
Że to wasze!
- Dziękujęmy! - krzyknęłyście szczęśliwe.
- Nie ma za co - zaśmiał się Park - Wlałem już paliwo, więc już jeździ.
Potem jeszcze chwile rozmawialiście do momentu, kiedy **** oznajmiła, że musi iść po telefon. Dziewczyna pobiegła w kierunku drzwi od domu, a ty i Jimin zostaliście sam na sam.
- Wiesz... - zaczął - Ja chyba się w kim zakochałem - wyznał, spuszczając wzrok.
- Ja też... w tobie.
- Naprawdę? - zapytałaś.
- Tak i chciałbym wykorzysytać moment, że jesteśmy sam na sam... Więc ty jesteś tą osobą - szepnął - Wiem, że to głupie, ponieważ nawet się nie znamy, ale czuję do ciebie ogromną sympatię. Więkrzą niż do własnej matki - zaśmiał się nerwowo.
- Chyba czujemy to samo - również spuściłaś wzrok.
- To chyba miłość - uśmeichnął się
- Chyba
- Mogę cię... no wiesz... pocałować -zapytał
Nic mu nie powiedziałaś tylko podeszłaś w jego stronę i wspięłaś się na palce, żeby dosięgnąć jego warg, która lekko musnęłaś.
- Jesteś słodka - uśmiechnął się w twoje usta.
- Kocham cię - szepnęłaś
- Ja ciebie też - przytulił się do ciebie.
- ***** powiedz moim rodzicom, że nocuję u jakiejś koleżanki! - krzyknęłaś do przyjacółki, a chłopak uśmiechnął się słodko, całując twój policzek.
- Dobra!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Co o tym sądzicie?
Koniec w ogóle zdupiłam wiem, przepraszam :(
Błędów zapewne też jest do dupy dużo...
Napiszcie chociaż komentarz...
A TERAZ DAJ MI DRUGĄ CZĘŚĆ, W KTÓREJ JIMIN OKAZUJE SIĘ PSYCHOPATĄ XDDD
OdpowiedzUsuńSerio tego chcesz? Moja wyobraźnia na ten temat.... łooo ho ho :p
UsuńAle nie wiem czy kiedyś jednak zrobię drugą część... może w wakacje/później, no nie wiem :)
Wiesz, ja naprawdę mam zrytą psychikę, od razu mam w głowię piły, łańcuchy, krew, wnętrzności, itd. itd.
Usuń.
.
Powinni mi chyba odciąć creepypasty i internet ;-;
Ale mi mamy podobną psyche.... :P
UsuńNie niech ci nie odcinają, frend T.T
Już wiem do kogo w przyszłości zadzwonię, gdy auto stanie mi na środku pustej drogi w samym środku ciemnego lasu xD
OdpowiedzUsuńScenariusz naprawdę świetny ^^
Mechanik pierwsza klasa :P
UsuńCieszę, że ci się podobało :)
No i co ja mogę powiedzieć? Błędów od groma, ale większość to literówki, więc, oczywiście jeśli znajdziesz chwilkę czasu, samodzielne uważne przejrzenie posta powinno wyeliminować większość z nich. Kiedy(jeśli?) to zrobisz, napiszę o tym, co się zostało x3
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że mnie nie zlinczujesz za tak karygodne lenistwo, ale wczorajsza(dzisiejsza?) 18-nastka u przyjaciółki to chyba wystarczająca wymówka...? Nie, nie upiłam się, nie przepadam za szampanem XD
Ogólnie całkiem nieźle ci wyszło, tylko faktycznie, ta końcówka nieco psuje efekt. Ale to: "- ***** powiedz moim rodzicom, że nocuję u jakiejś koleżanki!" mnie rozbawiło XDD Taak... To dosyć zabawne, ale mimo wszystko jak na mój gust lekka przesada. Oni nawet wcześniej ze sobą za bardzo nie gadali i już wielka miłość? Ale cóż, zakochanie zdarza się nawet największym cynikom ;3
Pozdrawiam~
Jeśli znajdę czas poprawię literówki.
UsuńMam nadzieję, że 18-nastka była udana. Koleżance życzę wszystkiego najlepszego :)
Mimo wszystko dziękuję za komentarz :)
megaa..........bosze czm twoje scenariusze są takie genialne?!?!?!?! ja nie mam weny :"(
OdpowiedzUsuńŚwietnie napisany artykuł. Jak dla mnie bomba.
OdpowiedzUsuń